Dzień wyjazdu.
Bardzo wczesna pobudka o 1 w nocy, dopakowanie samochodu resztą rzeczy i jedziemy! Startujemy z centralnej Polski, z okolic Łodzi.
Nużąca droga przez Polskę - przynajmniej do czasu jak wzeszło słońce, potem podziwiamy już tylko widoki - Piękny Nowy Sącz! GPS poprowadził nas trasą turystyczną - mało uczęszczaną omijając centrum. Pięknie :) absolutna rewelacja, choć jedzie się wolno bo drogi kręte. Ale my się nie spieszymy. W końcu ma to być przygoda. Potem w mgnieniu oka mijamy Słowację i Węgry, autostrady i drogi krajowe nie obfitują w piękny krajobraz niestety. I w końcu jesteśmy... w Rumunii.
Absolutnie powalający kraj, może Wasi rodzice kiedyś w czasach prl-u jeździli na"handel" do Bułgarii i Rumunii.. Zapytajcie ich, jak tam wtedy było..
Rumunia urzeka, rozkochuje w sobie od momentu przekroczenia granicy. Zachwyca wręcz. Piękne górskie widoki, pustkowia, cisza, spokój, rzeki i jeziora a wszystko jakby nie tknięte ręką człowieka.
Bardzo cieszymy się, że pierwszy nocleg mamy właśnie tu. Warto tu być, warto tu zostać na dłużej i zdecydowanie warto wrócić kiedyś do Rumunii.
Przejechaliśmy ok 970 km w 17 h. Bardzo spowolniły nas góry w Rumunii, mieliśmy też kilka postojów. Dotarliśmy wieczorem do pierwszego noclegu - Pensiunea Cetina Str. Poienita, Nr. 2 335200 Brad , RUMUNIA.
Zadowoleni i zmęczeni idziemy spać..
Dobrze że łóżko jest wygodne :)