środa, 30 stycznia 2019

Białoruś - sierpień 2017

Wycieczka na Białoruś była wycieczką bardzo sentymentalną. Aby uniknąć jeżdżenia kilka razy do Warszawy - uzyskanie wizy - pojechaliśmy przez piękną Litwę do naszej rodziny - na Łotwę. Tutaj od razu udaliśmy się do konsulatu Białoruskiego gdzie ekspresowo - w 24h zrobiono nam wizy - za dodatkową opłatą. Wizy odebraliśmy i wyruszyliśmy.

Białoruś powala widokowo. Piękne jeziora - nasze Mazury mogą się chować. Klasa czystości wody?? Kryształ!! Kilka m widoczności. Piękne last - pełne grzybów - nikt z miejscowych grzybów nie zbiera. Podgrzybki, kurki, prawdziwki - co tylko sobie zamarzysz.

Ceny - hm, zależy - żywność droga - droższa momentami niż u nas. Ale za to benzynka tania jak barszcz - 50% tańsza niż u nas :)

Ludzie przemili, przyjaźni. Wbrew pozorom bardzo łatwo można się porozumieć po Polsku. Są tu polskie kościoły, polskie cmentarze..
Absolutnym hitem jest bania - łaźnia. Po kilku minutach w łaźni, okładania witkami wskakujesz do lodowatej rzeki - fenomen. Miejscowi od małego dziecka już to praktykują a efektem jest bardzo wysoka odporność - rzadko kiedy chorują.

Kresy są piękne!
Zdjęcia tego nie oddadzą. Nigdy.

Białoruś to kraj piękny i dziwny. Musisz meldować się na policji jeśli przyjechałeś na kilka dni. Łosie chodzą nocą po drogach, zajadają się świńskimi uszami i piją colę o smaku szyszki :) w środku pustkowia są wodospady i rzeki, jeziorami możesz przepłynąć kilkaset km, ryby łapią na wędkę jedna za drugą, a barszcz sosnowskiego ma tu ponad 3m!






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz